Kolejnym miejscem zaplanowanej wizyty Matki Bożej w Kanadzie był sławny ośrodek rekolekcyjny Madonna House w prowincji Ontario. Z Ottawy to ok. 3 godziny drogi samochodem. Jednakże ks. West, cały czas towarzyszący Matce Bożej, oraz jego przyjaciel Chris Morales byli trochę niespokojni, gdyż zapowiadano śnieżycę.
Droga do ośrodka leży nieco na uboczu i przy takiej pogodzie może być nieprzejezdna. Maryja chciała jednak odwiedzić to miejsce, które przecież jest Jej poświęcone, więc śnieg musiał poczekać.
Pożegnanie Ikony w polskiej parafii św. Jacka i św. Hiacynty w Ottawie, którą prowadzą Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej, było bardzo uroczyste, iście królewskie. Jak podkreślano Matka Boża Częstochowska jest przecież Królową Polski.
Z Madonna House nadeszło zapewnienie, ze droga jest przejezdna i że wszyscy czekają. Droga przez tereny wiejskie w Kanadzie jest bardzo urokliwa, również zimą. Ośrodek Madonna House powstał w 1947 roku. Jest on szeroko znany wśród aktywnych katolików, którzy tutaj spotykają się na rekolekcjach i kursach szkoleniowych dla liderów pracujących w Kościele katolickim. Bardzo urokliwe położenie tego ośrodka na łonie natury jest jego wielkim atutem, sprzyjając wewnętrznemu wyciszeniu. Sąsiednie miasteczko Combermere jest niewielkie i niczym specjalnym się nie wyróżnia. Jedyną ciekawostką jest fakt, że wśród imigrantów z Polski dość długo zachował się język kaszubski.
W Madonna House mieszkają i kapłani, i świeccy, tworząc specyficzną wspólnotę pełną pokoju i modlitwy. Znajduje się tutaj kilka budynków wykonanych z wielkich drewnianych bali, nieco podobnych do góralskich chat. Przypominają one narciarskie dacze w górach. Mniejsze budynki pełnią różnorodne funkcje, np. jeden z nich jest sklepikiem, w którym można kupić pamiątki oraz przedmioty wykonane przez utalentowanych ludzi, którzy tutaj przyjeżdżają pogłębić swoją formację.
Po powitaniu Matki Bożej przedstawiciele pracowników tego ośrodka ustawili Ikonę w kaplicy, którą zbudowała założycielka tego centrum. Na podróżników czekała gorąca herbata i wspaniałe ciasteczka, upieczone specjalnie z okazji uroczystości św. Józefa. Ks. West odwiedził ten ośrodek w 1991 roku, zaraz po swoich święceniach. Miał więc co wspominać.
Założycielką Madonna House jest Sługa Boża Catherine Doherty. Urodziła się w rodzinie ziemiańskiej koło Niżnego Nowogrodu w Rosji. Uciekając przed rewolucją bolszewicką wyemigrowała do Kanady. W 1919 roku została przyjęta do Kościoła rzymsko-katolickiego. Przez całe życie realizowała posłannictwo solidarności z potrzebującymi i służby.
Po zorganizowaniu Domu Przyjaźni w Toronto, a potem w Harlemie ostatecznie osiadła w Combermere i rozpoczęła budowę Madonna House. W całym swoim życiu w swojej duchowości Catharine integrowała obie wielkie chrześcijańskie tradycje: prawosławną i rzymsko-katolicką. Jest ona jednym z ziaren integracji, które mogą pomóc w powrocie do zjednoczenia.
W Madonna House znajduje się piękna figura zwana Naszą Panią z Combermere. Przedstawia Maryję biegnącą ku swoim dzieciom z wyciągniętymi rękami i z rozwianym płaszczem.
Uroczystej Mszy św. przewodniczył ks. Peter West, który również wygłosił kazanie, a następnie razem z zebranymi poprowadził Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Wiara i wspaniała słowiańska gościnność, z której sławna była Catherine nadal jest żywa wśród ludzi, którzy kontynuują jej dzieło w Madonna House.
W Madonna House znajduje się także figurka Matki Bożej Fatimskiej, która razem z ks. Patrickiem Moore przemierzyła cały świat 12. krotnie. Pobłogosławił Ją papież Pius XII w 1948 roku po czym rozpoczęła się peregrynacja w intencji przybliżenia ludziom przesłania fatimskiego. Do 1957 roku przejechała lądem, morzem i powietrzem ponad 300 tys. mil (483 tys. km). Swoją pielgrzymkę kontynuowała jeszcze przez kolejne 25 lat aż do roku 1982. Dzisiaj w Madonna House wszystkie te pielgrzymki się połączyły z intencją „Od Oceanu do Oceanu” w obronie życia. Ks. Piotr West modlił się również przed tą figurą, prosząc Maryję o błogosławieństwo w dalszej podróży.
Następnego ranka w dniu 21 marca wszyscy mieszkańcy Madonna House żegnali Ikonę Częstochowską ze łzami w oczach i wielką wdzięcznością, że wizyta w ich zapadłej kanadyjskiej głuszy stała się faktem. Modlili się przecież o to bardzo żarliwie przez kilka miesięcy poprzedzających przyjazd.